Mała Julie wstała z łóżka i zeszła po cichu po schodach, szurając swoim misiem po dywanie. Charlotte uśmiechnęła się do siebie słysząc swoją wnuczkę. Julie podeszła do swojej babci i przytuliła ją.
- Wiesz co, Babciu ? Tak ładnie opowiadałaś, że śniło mi się to, co mówiłaś. Byłaś ty jako młoda dziewczyna, ten chłopak i ta z czerwonymi włosami. Tylko te plakaty były czarne, bo nie wiem kto to ten Bieber - zaśmiała się mała blondynka. - Ale Babciu, opowiedz mi jeszcze, proszę. Baardzo.
- A obiecasz że potem umyjesz ząbki?
- Tak !
- No więc...
~ * ~
Siedziałam z Viv na moim nowym łóżku i oglądałyśmy rzeczy, które dla mnie kupiła.
- O widzisz to? Często mamy tu imprezy, a jak ostatnio się widziałyśmy to nie lubiłaś takich rzeczy, więc ja Ci kupiłam odpowiednie ciuchy - wytłumaczyła mi wyciągając z jednej z toreb granatową sukienkę. - Przymierzaj - rozkazała wyciągając ją w moją stronę.
- Sory, Vivi, ale najpierw wolałabym się rozpakować, wiesz...
- Zapomniałam że dopiero przyjechałaś - zaśmiała się i walnęła z otwartej dłoni w czoło. - Horan Cię rozpakuje a ja oprowadzę po akademiku. Musisz zobaczyć wszystko! - ledwo to powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w kierunku drzwi.
~ * ~
- Widzisz tą grupkę, o tam ? Ten w bejsbolówce z czarnymi włosami to Zayn Malik, pan "popularny". Ten który siedzi obok niego, w szelkach to Louis Tomlinson. Jego kumpel - powiedziała lekceważąco. - Te blondyny to straszne suki. Lepiej na nie uważaj...
Moja przyjaciółka paplała ale moją uwagę przykuł pewien chłopak z brązowymi lokami na głowie, który siedział pod drzewem i czytał książkę. Viv zauważyła gdzie patrzę i machnęła ręką.
- To Harry Styles. Straszny z niego dziwak. Z nikim nie rozmawia. Nikogo nie lubi. Na niczym mu nie zależy. Nie rozumiem go. Och tak, dziewczyny go lubią, niektóre za bardzo , ale on tego nie widzi.
- Rzeczywiście dziwny...
Vivianne jeszcze mi o wszystkich opowiadała, ale ja zamyśliłam się o tym chłopaku . O Harrym. Zastanawiałam się jaki ma kolor oczu.
- HEEEJ ! LOTTE ! GDZIE MAM SCHOWAĆ TWOJE CZERWONE STRINGI Z KORONKĄ ? - zaczął się wydzierać Niall biegnąc do nas i wymachując moją bielizną. Zauważyłam że wszyscy zaczęli się na mnie gapić i śmiać ze mnie. Popatrzyłam na Harry'ego. Nie czytał już książki tylko patrzył na blondyna i się uśmiechał. Nie śmiał się, tylko uśmiechał. Teraz zauważyłam ze ma zielone oczy. Oczy o jakich marzyłam od dziecka. Nagle spojrzał na mnie a ja spaliłam buraka. Podbiegłam do Horana, wyrwałam mu moja własność i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam stringi na moje łóżko, weszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
- No pięknie. Ośmieszyłam się przy całej szkole. Pierwszego dnia. Chyba pobiłam rekord świata.
Nie płakałam. Siedziałam pod umywalką i śmiałam się histerycznie. Po paru minutach ktoś zaczął się dobijać do drzwi.
- Lottie, otwieraj !
- Spadaj ! Zajęte ! Sram ! - odkrzyknęłam do Viv.
- Wiem że kłamiesz Lottie. Gdybyś srała to by śmierdziało.
Z westchnieniem otworzyłam drzwi i wyszłam z toalety. Przyjaciółka od razu mnie objęła i usiadłyśmy na jej łóżku. Po sekundzie przede mną klęczał Niall.
- Jezus Maria, Lotte, przepraszam Cię. Nie pomyślałem o tych ludziach. Wiem, że jestem beznadziejny i nigdy mi nie wybaczysz, ale...
- Nialler, nic się nie stało. Tylko wiesz... Chciałam że te stringi zobaczyła tylko jedna osoba. - zaśmiałam się i przytuliłam go.
- Jak ja się tu wprowadziłam to wieczorem pomyliły mu się łóżka... - zaczęła Vivi ze śmiechem ale Niall jej przerwał.
- Viv, cicho bądź! Nie mów jej!
-... i poszedł spać w moim. W nocy śniły mu sie koszmary i obsikał mi łóżko. Potem zażądał żebym mu oddała jego łóżko. Mój materac zajeżdżał 4 dni jego moczem - dokończyła ze śmiechem a blondyn zaczerwienił się. Bez słowa poszedł się położyć i zasnął. Strasznie chrapie. Ja też byłam zmęczona więc poprawiłam poduszkę i położyłam się.
- Yhm.. Charlotte... To moje łóżko.
~ * ~
- Ale ten twój kolega z pokoju był śmieszny babciu! - zawołała Julie.
- Dalej jest. Jest najzabawniejszą osoba jaką znam.
- Na pewno nie jest zabawniejszy od dziadka - powiedziała z przekonaniem blondynka i poszła umyć zęby, tak jak obiecała.
Utracona miłość...
sobota, 11 sierpnia 2012
poniedziałek, 6 sierpnia 2012
` Prologue .'
- Babciu! Babciu! A jak poznałaś dziadka? - zapytała śliczna 7-letnia dziewczynka o blond włosach i psotnym uśmiechu.
- Opowiem Ci później, słońce - odpowiedziała kobieta, niegdyś o wspaniałych kasztanowych włosach, które z czasem zsiwiały. Poprawiła wnuczce kołdrę i podeszła do półki z książkami.
- A nie możesz opowiedzieć mi tego zamiast czytania bajki? - nalegała.
- No cóż... Mogę - staruszka usiadła na krańcu łóżka i zaczęła swą opowieść.
~*~ Wszystko zaczęło się 30 lat temu ~*~
- Viv, gdzie ty do cholery jesteś ? - zawołałam do komórki siłując się z moją niebieską walizką i tego samego koloru torbą podręczną. Jednocześnie rozglądałam się po lotnisku w Londynie szukając mojej przyjaciółki.
- W sklepie. A co ? - spytała beztrosko Vivianne.
- Co ? Stoję na lotnisku i czekam na ciebie !
- Charlotte, miałaś przylecieć jutro. Pewnie Ci się to śni.
- Niby jak ? Stoję na chodniku, trzymam moje bagaże i jak nie będziesz tu w ciągu 10 minut to wsiadam w samolot powrotny i...
- Dobra, dobra. Ale ja nie zdążę. Przyjedzie po ciebie nasz współlokator, ok?
- No ok. To czekam . - z westchnieniem włożyłam komórkę do kieszeni dżinsów i usiadłam na ławeczce. Wyciągnęłam z torebki batonika, rozwinęłam go i zaczęłam jeść. I tak go sobie żułam kiedy jakiś człowiek postukał mnie w ramię. Obróciłam się w stronę tego kogoś i ujrzałam blondyna w przeciwsłonecznych okularach na nosie.
- Przesuniesz się troszkę? - zapytał a ja spełniłam jego prośbę, a on usiadł.
- Co tu robisz? - spytałam zaciekawiona.
- Koleżanka kazała mi tu przyjechać i przywieźć jej przyjaciółkę bo ona jest na zakupach i jej się dupy nie chce ruszyć - wytłumaczył a ja się roześmiałam.
- Jestem Charlotte - wyciągnęłam do niego rękę. Uścisnął ją i się uśmiechnął.
- Niall. A ty ? Czemu tu siedzisz?
- Czekam na współlokatora przyjaciółki, miał mnie odebrać... - coś zaczynało mi świtać.
- Vivianne ? - zapytaliśmy jednocześnie i wybuchnęliśmy śmiechem. Niall wstał, wziął moją walizkę i torbę, poszedł w stronę parkingu i zawołał przez ramię. - Lotte, idziesz ?
- Jasne - zerwałam się z ławki i dobiegłam do blondyna. - Czekaj, jak mnie nazwałeś?
- Lotte. To od Charlotte, kumasz ?
Skinęłam głową i wsiadłam do jego samochodu. Po jakichś dwudziestu-paru minutach byliśmy przed akademikiem. To tu będę teraz chodzić do szkoły. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam za Niall'em do ich, to znaczy naszego pokoju. Od teraz mieszkam z Viv i Niall'em w akademiku. Super. Stanęliśmy przed drzwiami z numerem B12 i otworzył je na oścież. Weszłam i od razu mnie oślepiło.
- Nie wiedziałam że Vivi jest fanką Bieber'a !
- Bo nie jest. Otwórz oczy . To moje plakaty.
- Jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie - uśmiechnął się.
- Umiesz gotować ?
- Nie, a co to ma do Justina ?
- Jeśli zdejmiesz te plakaty codziennie będę gotować ci obiad i kolacje. Śniadanie to już przesada.
- Kusząca propozycja - potarł brodę, jak jubilerzy, którzy wyceniają brylanty. - Ok. Zaraz je ściągnę.
W tym momencie ktoś wszedł do mieszkania. Mignęły mi czerwone włosy i od razu rzuciłam jej się na szyję.
- Vivi !
- Lottie! Jezuu ale się za tobą stęskniłam ! Mam dla ciebie prezenty !
~*~
Charlotte zauważyła że jej wnuczka zasnęła, więc wstała z jej łóżka i zgasiła światło.
- Dokończymy jutro...
- Opowiem Ci później, słońce - odpowiedziała kobieta, niegdyś o wspaniałych kasztanowych włosach, które z czasem zsiwiały. Poprawiła wnuczce kołdrę i podeszła do półki z książkami.
- A nie możesz opowiedzieć mi tego zamiast czytania bajki? - nalegała.
- No cóż... Mogę - staruszka usiadła na krańcu łóżka i zaczęła swą opowieść.
~*~ Wszystko zaczęło się 30 lat temu ~*~
- Viv, gdzie ty do cholery jesteś ? - zawołałam do komórki siłując się z moją niebieską walizką i tego samego koloru torbą podręczną. Jednocześnie rozglądałam się po lotnisku w Londynie szukając mojej przyjaciółki.
- W sklepie. A co ? - spytała beztrosko Vivianne.
- Co ? Stoję na lotnisku i czekam na ciebie !
- Charlotte, miałaś przylecieć jutro. Pewnie Ci się to śni.
- Niby jak ? Stoję na chodniku, trzymam moje bagaże i jak nie będziesz tu w ciągu 10 minut to wsiadam w samolot powrotny i...
- Dobra, dobra. Ale ja nie zdążę. Przyjedzie po ciebie nasz współlokator, ok?
- No ok. To czekam . - z westchnieniem włożyłam komórkę do kieszeni dżinsów i usiadłam na ławeczce. Wyciągnęłam z torebki batonika, rozwinęłam go i zaczęłam jeść. I tak go sobie żułam kiedy jakiś człowiek postukał mnie w ramię. Obróciłam się w stronę tego kogoś i ujrzałam blondyna w przeciwsłonecznych okularach na nosie.
- Przesuniesz się troszkę? - zapytał a ja spełniłam jego prośbę, a on usiadł.
- Co tu robisz? - spytałam zaciekawiona.
- Koleżanka kazała mi tu przyjechać i przywieźć jej przyjaciółkę bo ona jest na zakupach i jej się dupy nie chce ruszyć - wytłumaczył a ja się roześmiałam.
- Jestem Charlotte - wyciągnęłam do niego rękę. Uścisnął ją i się uśmiechnął.
- Niall. A ty ? Czemu tu siedzisz?
- Czekam na współlokatora przyjaciółki, miał mnie odebrać... - coś zaczynało mi świtać.
- Vivianne ? - zapytaliśmy jednocześnie i wybuchnęliśmy śmiechem. Niall wstał, wziął moją walizkę i torbę, poszedł w stronę parkingu i zawołał przez ramię. - Lotte, idziesz ?
- Jasne - zerwałam się z ławki i dobiegłam do blondyna. - Czekaj, jak mnie nazwałeś?
- Lotte. To od Charlotte, kumasz ?
Skinęłam głową i wsiadłam do jego samochodu. Po jakichś dwudziestu-paru minutach byliśmy przed akademikiem. To tu będę teraz chodzić do szkoły. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam za Niall'em do ich, to znaczy naszego pokoju. Od teraz mieszkam z Viv i Niall'em w akademiku. Super. Stanęliśmy przed drzwiami z numerem B12 i otworzył je na oścież. Weszłam i od razu mnie oślepiło.
- Nie wiedziałam że Vivi jest fanką Bieber'a !
- Bo nie jest. Otwórz oczy . To moje plakaty.
- Jaja sobie ze mnie robisz?
- Nie - uśmiechnął się.
- Umiesz gotować ?
- Nie, a co to ma do Justina ?
- Jeśli zdejmiesz te plakaty codziennie będę gotować ci obiad i kolacje. Śniadanie to już przesada.
- Kusząca propozycja - potarł brodę, jak jubilerzy, którzy wyceniają brylanty. - Ok. Zaraz je ściągnę.
W tym momencie ktoś wszedł do mieszkania. Mignęły mi czerwone włosy i od razu rzuciłam jej się na szyję.
- Vivi !
- Lottie! Jezuu ale się za tobą stęskniłam ! Mam dla ciebie prezenty !
~*~
Charlotte zauważyła że jej wnuczka zasnęła, więc wstała z jej łóżka i zgasiła światło.
- Dokończymy jutro...
Subskrybuj:
Posty (Atom)