sobota, 11 sierpnia 2012

` Chapter One . '

         Mała Julie wstała z łóżka i zeszła po cichu po schodach, szurając swoim misiem po dywanie. Charlotte uśmiechnęła się do siebie słysząc swoją wnuczkę. Julie podeszła do swojej babci i przytuliła ją.
         - Wiesz co, Babciu ? Tak ładnie opowiadałaś, że śniło mi się to, co mówiłaś. Byłaś ty jako młoda dziewczyna, ten chłopak i ta z czerwonymi włosami. Tylko te plakaty były czarne, bo nie wiem kto to ten Bieber - zaśmiała się mała blondynka. - Ale Babciu, opowiedz mi jeszcze, proszę. Baardzo.
         - A obiecasz że potem umyjesz ząbki?
         - Tak !
         - No więc...

         ~ * ~
     
         Siedziałam z Viv na moim nowym łóżku i oglądałyśmy rzeczy, które dla mnie kupiła.
         - O widzisz to? Często mamy tu imprezy, a jak ostatnio się widziałyśmy to nie lubiłaś takich rzeczy, więc ja Ci kupiłam odpowiednie ciuchy - wytłumaczyła mi wyciągając z jednej z toreb granatową sukienkę. - Przymierzaj - rozkazała wyciągając ją w moją stronę.
         - Sory, Vivi, ale najpierw wolałabym się rozpakować, wiesz...
         - Zapomniałam że dopiero przyjechałaś - zaśmiała się i walnęła z otwartej dłoni w czoło. - Horan Cię rozpakuje a ja oprowadzę po akademiku. Musisz zobaczyć wszystko! - ledwo to powiedziała i pociągnęła mnie za rękę w kierunku drzwi.

         ~ * ~
 
         - Widzisz tą grupkę, o tam ? Ten w bejsbolówce z czarnymi włosami to Zayn Malik, pan "popularny". Ten który siedzi obok niego, w szelkach to Louis Tomlinson. Jego kumpel - powiedziała lekceważąco. - Te blondyny to straszne suki. Lepiej na nie uważaj...
         Moja przyjaciółka paplała ale moją uwagę przykuł pewien chłopak z brązowymi lokami na głowie, który siedział pod drzewem i czytał książkę. Viv zauważyła gdzie patrzę i machnęła ręką.
         - To Harry Styles. Straszny z niego dziwak. Z nikim nie rozmawia. Nikogo nie lubi. Na niczym mu nie zależy. Nie rozumiem go. Och tak, dziewczyny go lubią, niektóre za bardzo , ale on tego nie widzi.
         - Rzeczywiście dziwny...
         Vivianne jeszcze mi o wszystkich opowiadała, ale ja zamyśliłam się o tym chłopaku . O Harrym. Zastanawiałam się jaki ma kolor oczu.
         - HEEEJ ! LOTTE ! GDZIE MAM SCHOWAĆ TWOJE CZERWONE STRINGI Z KORONKĄ ? - zaczął się wydzierać Niall biegnąc do nas i wymachując moją bielizną. Zauważyłam że wszyscy zaczęli się na mnie gapić i śmiać ze mnie. Popatrzyłam na Harry'ego. Nie czytał już książki tylko patrzył na blondyna i się uśmiechał. Nie śmiał się, tylko uśmiechał. Teraz zauważyłam ze ma zielone oczy. Oczy o jakich marzyłam od dziecka. Nagle spojrzał na mnie a ja spaliłam buraka. Podbiegłam do Horana, wyrwałam mu moja własność i pobiegłam do pokoju. Rzuciłam stringi na moje łóżko, weszłam do łazienki i zamknęłam się na klucz.
         - No pięknie. Ośmieszyłam się przy całej szkole. Pierwszego dnia. Chyba pobiłam rekord świata.
         Nie płakałam. Siedziałam pod umywalką i śmiałam się histerycznie. Po paru minutach ktoś zaczął się dobijać do drzwi.
         - Lottie, otwieraj !
         - Spadaj ! Zajęte ! Sram ! - odkrzyknęłam do Viv.
         - Wiem że kłamiesz Lottie. Gdybyś srała to by śmierdziało.
         Z westchnieniem otworzyłam drzwi i wyszłam z toalety. Przyjaciółka od razu mnie objęła i usiadłyśmy na jej łóżku. Po sekundzie przede mną klęczał Niall.
         - Jezus Maria, Lotte, przepraszam Cię. Nie pomyślałem o tych ludziach. Wiem, że jestem beznadziejny i nigdy mi nie wybaczysz, ale...
         - Nialler, nic się nie stało. Tylko wiesz... Chciałam że te stringi zobaczyła tylko jedna osoba. - zaśmiałam się i przytuliłam go.
         - Jak ja się tu wprowadziłam to wieczorem pomyliły mu się łóżka... - zaczęła Vivi ze śmiechem ale Niall jej przerwał.
         - Viv, cicho bądź! Nie mów jej!
         -... i poszedł spać w moim. W nocy śniły mu sie koszmary i obsikał mi łóżko. Potem zażądał żebym mu oddała jego łóżko. Mój materac zajeżdżał 4 dni jego moczem - dokończyła ze śmiechem a blondyn zaczerwienił się. Bez słowa poszedł się położyć i zasnął. Strasznie chrapie. Ja też byłam zmęczona więc poprawiłam poduszkę i położyłam się.
        - Yhm.. Charlotte... To moje łóżko.

        ~ * ~

        - Ale ten twój kolega z pokoju był śmieszny babciu! - zawołała Julie.
        - Dalej jest. Jest najzabawniejszą osoba jaką znam.
        - Na pewno nie jest zabawniejszy od dziadka - powiedziała z przekonaniem blondynka i poszła umyć zęby, tak jak obiecała.

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

` Prologue .'

          - Babciu! Babciu! A jak poznałaś dziadka? - zapytała śliczna 7-letnia dziewczynka o blond włosach i psotnym uśmiechu.
          - Opowiem Ci później, słońce - odpowiedziała kobieta, niegdyś o wspaniałych kasztanowych włosach, które z czasem zsiwiały. Poprawiła wnuczce kołdrę i podeszła do półki z książkami.
          - A nie możesz opowiedzieć mi tego zamiast czytania bajki? - nalegała.
          - No cóż... Mogę - staruszka usiadła na krańcu łóżka i zaczęła swą opowieść.
       
           ~*~ Wszystko zaczęło się 30 lat temu ~*~
       
          - Viv, gdzie ty do cholery jesteś ? - zawołałam do komórki siłując się z moją niebieską walizką i tego samego koloru torbą podręczną. Jednocześnie rozglądałam się po lotnisku w Londynie szukając mojej przyjaciółki.
          - W sklepie. A co ? - spytała beztrosko Vivianne.
          - Co ? Stoję na lotnisku i czekam na ciebie !
          - Charlotte, miałaś przylecieć jutro. Pewnie Ci się to śni.
          - Niby jak ? Stoję na chodniku, trzymam moje bagaże i jak nie będziesz tu w ciągu 10 minut to wsiadam w samolot powrotny i...
          - Dobra, dobra. Ale ja nie zdążę. Przyjedzie po ciebie nasz współlokator, ok?
          - No ok. To czekam . - z westchnieniem włożyłam komórkę do kieszeni dżinsów i usiadłam na ławeczce. Wyciągnęłam z torebki batonika, rozwinęłam go i zaczęłam jeść.  I tak go sobie żułam kiedy jakiś człowiek postukał mnie w ramię. Obróciłam się w stronę tego kogoś i ujrzałam blondyna w przeciwsłonecznych okularach na nosie.
         - Przesuniesz się troszkę? - zapytał a ja spełniłam jego prośbę, a on usiadł.
         - Co tu robisz? - spytałam zaciekawiona.
         - Koleżanka kazała mi tu przyjechać i przywieźć jej przyjaciółkę bo ona jest na zakupach i jej się dupy nie chce ruszyć - wytłumaczył a ja się roześmiałam.
         - Jestem Charlotte - wyciągnęłam do niego rękę. Uścisnął ją i się uśmiechnął.
         - Niall. A ty ? Czemu tu siedzisz?
         - Czekam na współlokatora przyjaciółki, miał mnie odebrać... - coś zaczynało mi świtać.
         - Vivianne ? - zapytaliśmy jednocześnie i wybuchnęliśmy śmiechem. Niall wstał, wziął moją walizkę i torbę, poszedł w stronę parkingu i zawołał przez ramię. - Lotte, idziesz ?
         - Jasne - zerwałam się z ławki i dobiegłam do blondyna. - Czekaj, jak mnie nazwałeś?
         - Lotte. To od Charlotte, kumasz ?
         Skinęłam głową i wsiadłam do jego samochodu. Po jakichś dwudziestu-paru minutach byliśmy przed akademikiem. To tu będę teraz chodzić do szkoły. Uśmiechnęłam się do siebie i poszłam za Niall'em do ich, to znaczy naszego pokoju. Od teraz mieszkam z Viv i Niall'em w akademiku. Super. Stanęliśmy przed drzwiami z numerem B12 i otworzył je na oścież. Weszłam i od razu mnie oślepiło.
        - Nie wiedziałam że Vivi jest fanką Bieber'a !
        - Bo nie jest. Otwórz oczy . To moje plakaty.
        - Jaja sobie ze mnie robisz?
        - Nie - uśmiechnął się.
        - Umiesz gotować ?
        - Nie, a co to ma do Justina ?
        - Jeśli zdejmiesz te plakaty codziennie będę gotować ci obiad i kolacje. Śniadanie to już przesada.
        - Kusząca propozycja - potarł brodę, jak jubilerzy, którzy wyceniają brylanty. - Ok. Zaraz je ściągnę.
        W tym momencie ktoś wszedł do mieszkania. Mignęły mi czerwone włosy i od razu rzuciłam jej się na szyję.
        - Vivi !
        - Lottie! Jezuu ale się za tobą stęskniłam ! Mam dla ciebie prezenty !

        ~*~
       Charlotte zauważyła że jej wnuczka zasnęła, więc wstała z jej łóżka i zgasiła światło.
       - Dokończymy jutro...